top of page
  • Zdjęcie autoraMegi

Okolice Cuzco, co warto zobaczyć ?

Zaktualizowano: 23 sie 2020

Okolice Cuzco i Święta Dolina Inków to ciekawa kombinacja prekolumbijskich twierdz, miejsc kultu (gdzie naprawdę, czuć wysokie wibracje energii) oraz cmentarzysk inkaskich władców. Wycieczkę po okolicach można zorganizować samemu (autobusem, taksówką lub na piechotę, jeśli macie czas) albo udać się z licznymi lokalnymi biurami podróży. My zaczęliśmy od Pisaq. Aby zwiedzić to małe miasteczko, skorzystaliśmy z lokalnego, przeładowanego autobusu. Odjeżdżają one z dworca co 30/40 min.


Pisaq położony jest ok. 30 km od Cuzco, składa się z części inkaskiej i kolonialnej. Możemy tu zwiedzić niesamowity park archeologiczny, który rozciąga się na wzgórzu i pilnuje wstępu do doliny. Inkowie większość swoich miast budowali na planie przypominającym zwierzę i to ma zarys Kuropatwy (tak również tłumaczymy nazwę tego miasteczka z języka keczua). W skład formacji wchodzi: Świątynia Słońca (ustępuje swoją świetnością tylko świątyniom na Machu Picchu), fontanny, platforma, gdzie odbywały się ceremonie, cytadela oraz cmentarz w skałach. Inkowie stworzyli system trasów na zboczach doliny, wówczas przeznaczone były pod uprawy rolne. Usytuowane zawsze w stronę słońca, dostarczały wyjątkowo obfite plony oraz tym samym zapewniały samowystarczalność miastu (niektóre z nich są nadal w użytku). Miasto było odpowiedzialne za ruch pomiędzy Imperium a Paucartambo na granicy z lasem deszczowym. Niektóre źródła podają, że powstało jako twierdza obronna dla Cuzco. Zostało zniszczone przez Hiszpanów ok. 1530 roku, a odbudowane w kolonialnym stylu około roku 1570. Spacer zajmuje kilka godzin tak, aby móc nacieszyć oczy pięknymi widokami i poczuć energię tego miejsca. Szlak jest dobrze oznaczony. Niestety nie mam żadnych zdjęcia z tego miejsca (podejrzewam, że tak, jak w przypadku mojego wymarzonego Machu Picchu wyczerpały się baterie zarówno w telefonie, jak i w aparacie). Będąc w Pisaq można kupić bilet wstępu na daną atrakcję lub wykupić droższy bilet, który obejmuje kilka różnych miejsc i jest ważny 10 dni (to spory wydatek, ok. 170 zł) – Boleto Turistico del Cuzco. Jak już zwiedzisz pozostałości pradawnego miasta, możesz zejść do centrum i tam zatopić się w barwnym tłumie. We wtorki, czwartki i niedziele w Pisaq odbywa się targ. Będziesz mógł na nim zaobserwować wielu Indian sprzedających swoje produkty albo bezpośrednio, albo innym, którzy mają swoje stragany. Produkty będą tu nieznacznie tańsze niż w Cuzco. Nie wiem, czy to nie uległo zmianie na przestrzeni lat, w końcu to bardzo popularne miejsce. My przechadzaliśmy się niespiesznie podziwiając rękodzieło, produkcję chleba czy obserwowaliśmy, jak miejscowi ludzie się targują. Jest on sporych rozmiarów, można znaleźć dużo miejsc z dobrym jedzeniem lub jakąś małą restauracyjkę w bocznej uliczce.

Kolejną miejscowością, którą można zwiedzić jest Ottantaytambo. Zbudowana na dwóch wzgórzach w drodze do Machu Picchu, rozpościera się na powierzchni 600 hektarów. Pięknie wpleciona w górski krajobraz zapewni wam moc, zapierających dech w piersiach widoków. Powstała w XV wieku i stanowiła ośrodek militarny, agrokulturalny oraz astrologiczny. Większa cześć zbudowana jest z kamieni polnych, natomiast część świątynna z kamieni o gładkiej powierzchni, sprowadzanych tu z kamieniołomów, usytuowanych po drugiej stronie rzeki Urbamby. Jak sobie radzili z blokami kamiennymi, które ważyły kilka ton, do tej pory pozostaje to zagadką. Druga sprawa, o której wspominałam w poprzednim wpisie, to konstrukcja budynków. Mury zbudowane są z idealnie dopasowanych, różniących się wielkością kamieni, połączonych ze sobą. Nie użyto do tego żadnej zaprawy, a mimo to przetrwały wiele trzęsień ziemi – niesamowite. Dodatkowo, zastosowane małe okienka w murach wpływały na doskonałą akustykę miejsca. Mianowicie, krzycząc przez nie na samym dole, dźwięk był słyszalny na szczycie osady, co umożliwiało komunikację bez męczącej wspinaczki.


Po zwiedzaniu Ottanataytambo, można udać się do Chinchero (30 km od Cuzco), gdzie podobno narodziła się tęcza, a przynajmniej tak twierdzili Inkowie. Niesamowitym jest fakt, iż w każdym z wymienionych przeze mnie miejsc, można nadal spotkać ludzi ubranych w tradycyjne stroje. Są barwne i bardzo przyciągają wzrok. Kwestią wyjaśnienia, wiele razy miałam okazję zrobić zdjęcia różnym osobą, ale nie wykorzystałam ich ze względów poglądowych. Nie chcę ingerować w prywatną strefę innych osób. To, ile razy dziennie są fotografowani przez turystów, nie zawsze musi być dla nich komfortowe.

W Chinchero możemy zaznajomić się z etapami powstawania kolorowych, tradycyjnych, inkaskich materiałów. Jest tu dużo, przydomowych warsztatów, gdzie kobiety stosują stare metody tkania oraz farbowania tkanin, naturalnymi barwnikami roślinnymi. Na tutejszym targu, można zakupić wiele, ciekawych produktów. Kolorowe poncho, które jest utkane z tkaniny barwionej ręcznie, jest zdecydowanie droższe od tych maszynowych.

Jeśli jeszcze mało wam zwiedzania, warto pojechać do Salineras de Maras, niestety my już nie zdążyliśmy tam dotrzeć, mimo ogromnych chęci. Oddalone są od Cuzco o 35 km. Solne baseny, rozpościerające się na górskich trasach (jest ich ok. 3000 tysięcy). Wypełniane są wodą źródlaną, następnie czeka się na jej odparowanie, po czym zbiera powstałe kryształki soli. Są różniej wielkości i kolorów, w zależności od występujących w wodzie pierwiastków. Do dzisiaj pozyskuje się tu sól ręcznie. Warto wybrać się na spacer. Jednak bądźcie ostrożni, aby nie wpaść do któregoś z basenów.


Jest jeszcze kilka miejsc, o których czytałam, że są warte zobaczenia, między innymi: Sacsayhuaman (ruiny przypominające głowę pumy), inkaskie sanktuarium Q’enqo, Tombomachay (miejsce spoczynku inkaskich władców), oraz Moray („laboratorium”, gdzie prowadzili doświadczenia nad uprawą roślin). Nam niestety zabrakło na nie czasu.


W następnym wpisie zapraszam, na odkrycie wraz ze mną Machu Picchu.

31 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page